Obrazy, poezja i muzyka w pracowni na historycznym Osiedlu Młodych
Odkrywanie kolonii artystycznej
Kiedy dwa lata temu inicjowaliśmy projekt „Oko na sztukę”, kierując naszą uwagę na ustronnykompleks budynków na warszawskim Grochowie, przypuszczaliśmy, że trafimy jedynie do pojedynczej pracowni artystycznej. A nieoczekiwanie natknęliśmy się na ślad całej nieformalnej kolonii artystycznej.
Jak się zaraz po rozpoczęciu naszych pierwszych rozmów i wywiadów okazało, zamysł Stefana Ciechanowicza i Tadeusza Kobylańskiego, architektów, którzy w drugiej połowie lat 50. XX wieku Osiedle Bezdomnych Kochanków projektowali, przewidywał utworzenie dwunastu pracowni
przeznaczonych dla plastyków i architektów.
W jednej z takich pracowni w 1959 roku zamieszkał z rodziną Zbigniew Brodowski (1927-2017), absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, malarz i twórca monumentalnych mozaik zdobiących wewnętrzne i zewnętrzne ściany budynków w Warszawie, Rzeszowie a nawet w Pekinie.
Miejsce, gdzie znajduje się pracownia artystyczna Zbigniewa Brodowskiego, a obecnie Doroty Brodowskiej, wiąże się z wyjątkową historią rozwoju stolicy po II wojnie światowej, gdy na Grochowie, na terenach przekazanych przez wojsko powstała pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku pierwsza w PRL -u spółdzielnia mieszkaniowa – Osiedle Młodych, pierwotnie znana jako Osiedle Bezdomnych Kochanków. Jego historia sama w sobie godna jest nagłośnienia, ponieważ związana jest z oddolną inicjatywą młodych ludzi pracujących w największych zakładach produkcyjnych stolicy, którzy w zrujnowanej powojennej Warszawie nie mieli, gdzie mieszkać, a tym bardziej założyć rodziny.
Kiedy przeczytali w jednej z codziennych gazet, że jest miejsce, w którym mogliby postawić swój własny dom pracując po godzinach nieodpłatnie przy jego budowie, natychmiast przekuli tę ideę w czyn. Tak narodziło się osiedle, gdzie miejsce do życia i do pracy znaleźli także twórcy: architekci,
malarze i rzeźbiarze.
W jednym z pierwszych czterech budynków, przy ulicy o znaczącej nazwie – Szklanych Domów – zamieszkał z rodziną Zbigniew Brodowski. Tu, na poddaszu, znajdowała się również jego pracownia artystyczna.

Artystyczna tradycja od pokoleń
Mój ojciec był artystą – wspomina Dorota Brodowska, córka Zbigniewa Brodowskiego. I zaraz dodaje: – Ja jestem artystką, moje dzieci są artystami. Wszyscy tworzymy tu nasze dzieła od początku
lat 60. Ale twórcami są też inne osoby w naszej rodzinie. Siostra mojego ojca była architektem, jej córka, jest świetną ilustratorką książek, a jej synowie rozwijają talenty w różnych kierunkach – jeden jest grafikiem, a drugi – kontratenorem koncertującym dziś na najsłynniejszych scenach świata.
Kiedy tylko przestępuje się próg mieszkania, a zarazem pracowni Doroty Brodowskiej, absolwentki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, rozwijającej swoje talenty w wielu dziedzinach sztuki:
malarstwie, rzeźbie, scenografii czy reżyserii teatralnej nie ma wątpliwości, że muzy przycupnęły tu dyskretnie po kątach i z wielką ciekawością przyglądają się kolejnym realizowanym pomysłom.
Pracownia w gołębniku
Zacznijmy od początku. Zapraszam do pracowni, w której powstały wszystkie projekty mojego ojca. Ale zanim tam dotrzemy, napotkamy prace późniejszych pokoleń, które tu tworzyły i tworzą nadal.
Kiedy Dorota Brodowska prowadzi po wąskich drewnianych schodach do pracowni usytuowanej jak gołębnik na poddaszu, po drodze mija zawieszone na ścianach dzieła plastyczne, które powstawały na różnych etapach rozwoju jej talentu. Ta podróż w górę jest jednocześnie podróżą w czasie, do źródeł twórczości artystki. Wiedzie też do miejsca pod wysokim skośnym dachem, gdzie zdeponowane zostały w archiwum rodzinnym szkice, obrazy i inne prace Zbigniewa Brodowskiego.
Brodowska jest od początku twórczości oddana idei recyklingu, czy raczej upcyklingu, z której czerpie garściami. Stosując różnorodne materiały przetwarza je w zaskakujący sposób, nadający jej dziełom
niepodrabialny rys indywidualizmu.

Niecodzienna codzienność Doroty Brodowskiej
Pierwszej prezentacji swojego potencjału twórczego dokonała w legendarnej, krakowskiej Piwnicy pod Baranami, malując obrazy na obrusach rozłożonych potem na stolikach restauracyjnych. Goście
spożywający po spektaklu kolację mogli obserwować sceny rodzajowe wymalowane na obrusach.
Kilka z tych krakowskich prac zachowało się w archiwach grochowskiej pracowni. Debiut Brodowskiej odbył się pod tytułem: “Wszelkie podobieństwo osób i zdarzeń jest czysto przypadkowe” i świadczył
już wtedy nie tylko oryginalnej wyobraźni artystki, ale też był przejawem jej magicznej zdolności do przetwarzania zwykłych, codziennych materiałów w dzieła sztuki. Tu banalne jednorazowe obrusy stały się blejtramami dla ekspresyjnych obrazów, które – niby w lustrze – przedstawiały portrety
biesiadujących przy stolikach osób; twarze zdeformowane i o rysach karykaturalnych, jakby oglądanych przez denko opróżnianej z alkoholu literatki.
Już ta pierwsza praca, która spotkała się z uznaniem Piotra Skrzyneckiego i środowiska Piwnicy pod Baranami, ujawniła fascynację Doroty Brodowskiej ludzkimi twarzami. Ten motyw w różnej formie, realizowany wieloma technikami przewija się przez całą twórczość artystki aż do wystawy w Galerii XXI, na ulicy Jana Pawła II w Warszawie. To znaczące miejsce na mapie stolicy, ponieważ w wysokich, przestronnych wnętrzach socjalistycznej kamienicy mieściła się pierwotnie pracownia wybitnego
rzeźbiarza, Xawerego Dunikowskiego.
Wystawa zrealizowana w 2022 roku pod tytułem „Zachód słońca w New Face City” była okazją do zaprezentowania dorobku zarówno Doroty Brodowskiej, jak i jej córki Marii Natalii Znosko.
New Face City
W informacji o ekspozycji historyk sztuki, Anatol Karoń napisał:
„Wystawa Zachód słońca w New Face City” Doroty Brodowskiej i Marii Znosko nawiązuje tytułem do cyklu wcześniejszych wystaw, jak choćby New Punk City. Malarstwo Brodowskiej określane często terminem „malarstwo materii” jest zjawiskiem wyjątkowym. Jej prace oscylują pomiędzy
malarstwem, rzeźbą a kolażem. … Geometryczne prostopadłościenne formy przypominające współczesną architekturę, zamieszkują trójwymiarowe maski, jakby wyglądające z uchylonych okien.
Ale twarzy jest znacznie więcej. Bladoróżowy melanż pokrywający te architektoniczne konstrukcje, przy bliższym przyjrzeniu okazuje się mnóstwem niewielkich twarzy powycinanych z kolorowych pism
i ponaklejanych na siebie.”

Niektóre z wystawianych prac stworzyły Dorota Brodowska i Maria Natalia Znosko, córka i matka, wspólnie, tak, jak współdzielą dawna pracownię Zbigniewa Brodowskiego. Maria jest także poetką, laureatką konkursu jednego wiersza. W czasie wydarzenia pt. „Artyści Artystom”, które
Stowarzyszenie Flâneur zorganizowało w czerwcu 2014 roku na Osiedlu Szaserów (dawniej Osiedle Młodych) poezje Marii Natalii Znosko odczytał znany aktor związany z tym miejscem, Mirosław Zbrojewicz. Oto jeden z nich:
„anioły poszły spać
śnią błękit nieba
i czerwień piekłaanioły są lekkie
śpią
polecą do nieba
spadają do piekła”.
Poezja śpiewana z Osiedla Młodych
Muza poezji i muzyki w dawnej pracowni Zbigniewa Brodowskiego jest żywa, ponieważ Zuza Gaińska, pierwsza z jego wnuczek, absolwentka Wydziału Aktorskiego PWST w Białymstoku (Wydział Lalkarski) realizuje swój talent w dziedzinie piosenki literackiej. W czasie wspomnianego, zeszłorocznego wydarzenia upamiętniającego dawnych artystów z historycznego Osiedla Młodych dała, wraz ze swoim zespołem, koncert pt. „Miasto już przestało boleć”.
Kanwą śpiewanych utworów były wiersze z tomiku pod tym samym tytułem napisanych przez Waldemara Gaińskiego, ojca Zuzy. Ten absolwent polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim debiutował na łamach „Nowego Wyrazu” w 1974 r. i w latach 70 XX wieku stał się znaną postacią
warszawskiego Koła Młodych przy Związku Literatów Polskich. W czasie małżeństwa z Dorotą Brodowską mieszkał i tworzył w pracowni w pracowni przy ulicy Szklanych Domów. Wprawdzie w 1986 roku przeniósł się do Częstochowy, ale wiersze wydane w 1997 roku i wyśpiewane przez Zuzę
Gaińską ponad ćwierć wieku później przywołały pamięć o jego twórczości, która na pewnym etapie powstawała na historycznym Osiedlu Młodych.
